2012. 2016. 2018. Wojciech Szczęsny ma za sobą udział w trzech dużych turniejach. Z żadnego nie może być zadowolony. Paulo Sousa musi znać tę statystykę, a jednak nie miał wątpliwości, na kogo postawić w Euro 2020. Szczęsny na żadnym z trzech dotychczasowych turniejów nie był kimś, kto odmieniłby losy naszej drużyny w pozytywny sposób.
Po meczu bramkarz Juventusu tłumaczył, że tylko on mógł uratować tę sytuację. – Teraz można powiedzieć, że wyjście nie było konieczne, bo straciliśmy bramkę. Nie zdążyłem do piłki, ale mogę jedynie gdybać. Gdybym został w bramce, miałbym sytuację sam na sam. Nie zrobiłem kariery grając na alibi. Jeśli taka sytuacja powtórzy się w meczu z Kolumbią, to się nie cofnę. Widziałem, jak przeciwnik wbiega na boisko i gdy zobaczyłem, że "Krycha" szykuje się do podania, to ruszyłem, Wiedziałem, że jeśli nie ja, to nikt tego nie przetnie – mówił na łamach portalu PZPN.
Tym razem zagrał także w drugim meczu – Nawałka pozostawił go w składzie na mecz z Kolumbią, który pozbawił nas złudzeń. Tym razem trudno mówić o bohaterach pozytywnych czy negatywnych. Tego dnia byliśmy dla rywali jedynie tłem. Niezbyt interesującym. W trzecim meczu, przeciwko Japonii, Szczęsny już nie zagrał. I znów – jeśli bramkarz był naszym bohaterem – nie był nim Szczęsny. W meczu z Japonią Łukasz Fabiański miał dużo pracy, a jednak zachował czyste konto. I miał też sporo szczęścia, bo jak w jednej sytuacji "wypluł" piłkę, ta spadła wprost pod nogi Kamila Glika. Wygraliśmy 1:0 i po raz pierwszy od 1986 roku zakończyliśmy mecz w mistrzostwach świata bez straconego gola. Fabiański był jednym z nielicznych Polaków, który po mundialu w Rosji nie mógł mieć do siebie większych pretensji.
Ale Szczęsny? Jego bilans na dużych turniejach jest fatalny. Euro 2012. Jeden mecz, jeden błąd, jeden puszczony gol, czerwona kartka. Euro 2016. Jeden mecz, jeden błąd, kontuzja. Mistrzostwa świata 2018. Dwa mecze, pięć puszczonych goli, dwie kluczowe, udane interwencje. Prawda jest taka, że na mundialu trzy lata temu byliśmy ciałem obcym, nie pasującym do reszty stawki i nawet wygrana z Japonią została osiągnięta w kiepskim stylu. A dorobek Szczęsnego? Czy to tylko pech? Tendencja jest niepokojąca. Na dużych imprezach Szczęsny rozegrał do tej pory pięć spotkań, w których popełnił trzy poważne błędy – dwa z nich zakończone bramkami. Jeśli nie chcemy skończyć Euro na trzech pierwszych meczach – bramkarz musi być silnym punktem naszego zespołu.